Dość spontaniczny wyjazd w Bieszczady. Trzy dni wcześniej telefon: Marian, jedziemy nad Solinę. Jedziesz z nami ?
Niezbyt długo musiałem się zastanawiać. Tym bardziej, że w Bieszczadach byłem ostatnio w maju i zdążyłem się nieco stęsknić za klimatem tych pięknych gór.
Jedziemy. Pogoda sprawdzona. Ma być idealnie, bez deszczu, być może nieco chłodniej no ale przecież nikomu to nie przeszkadza 😉 Ciepłe galoty na dupę i do przodu. Tym sposobem po kilku godzinach jazdy dotarliśmy w Biesy.
