Rozmyślając na temat urlopu w 2019 roku doszliśmy do wniosku, że może by tak odpuścić nasz ukochany Cypr i udać się w inne, ale równie klimatyczne miejsce.
Moja kochana żona Kasia (skuteczna w wyszukiwaniu fajnych miejsc) jak zwykle nie zawiodła i stanęła na wysokości zadania! Postanowiliśmy zwiedzić Apulię, południową część Włoch – a mówiąc potocznie i bardziej obrazowo – “obcas włoskiego buta”.
Zaczęło się od podróży do Krakowa, skąd mieliśmy lot do Bari. Nie obyło się rzecz jasna bez wieczornego spaceru po Kazimierzu i wizyty w pysznej pizzerii Pizzatopia, którą polecamy każdemu. Pizza jest gotowa dosłownie w trzy minuty, pyszna i taka jaką sami sobie skomponujemy! Super.

Po przylocie do Bari, szybkie odebranie wypożyczonego samochodu, pakowanie do bagażnika i podróż do naszego pierwszego miejsca docelowego w Porto Selvaggio, które znajduje się niedaleko miasteczka Santa Catarina. Nazywa się ono Casa Vacanza Elvira Porto Selvaggio. Właściciele są piekielnie mili a miejsce cudowne. Takiego przywitania jak tam nie mieliśmy jeszcze nigdy 🙂 Jadąc “zaliczyliśmy” po drodze uroczą plażę, na której napiliśmy się espresso i nikt nam nie powiedział, że “grande caffee con latte” to niestety również mała kawa;)





Nasza pierwsza miejscówka znajdowała się ponoć w okolicy najpiękniejszych włoskich plaż. Oczywiście mieliśmy plan, aby je odwiedzić! Szkoda, że pogoda była nie do końca taka, jak być powinna – niebo bywało zachmurzone (kilka razy nawet padało), morze było niespokojne i właściwie codziennie były na nim dość duże fale.. na szczęście było ono naprawdę ciepłe, więc plażowanie i tak było bardzo przyjemne 😉





Miejscowością, którą zdecydowanie warto obejrzeć będąc w tej części Włoch jest Gallipoli. Udało nam się dwukrotnie przespacerować po jego zabytkowej części i zauroczyły nas przepiękne wąskie uliczki, lokalne sklepiki i piękny fort.






Jeden wieczór spędziliśmy na podziwianiu widoków z punktu widokowego Torre Uluzzo. Piękny krajobraz wykorzystaliśmy do zrobienia kilku fajnych zdjęć 🙂







A tu wieczorny spacer po Gallipoli i relaks w knajpie z cudnym widokiem na morze 🙂








Po kilku dniach na zachodnim wybrzeżu obcasa ruszyliśmy na wschodnią część. Odwiedziliśmy po drodze niesamowicie klimatyczne miasteczko – Locorotondo. Jego zabytkowa część zrobiła na nas ogromne wrażenie. Wąskie uliczki, białe zabudowania, kolorowe kwiaty, leniwie płynący czas i przepyszna włoska pizza… ten spacer będziemy z pewnością długo wspominać!








Najbardziej znanym apulijskim miasteczkiem jest chyba Alberobello ze swoimi domkami trulli. Właściwie to przez piękne zdjęcia tych niesamowitych białych okrągłych domków postanowiliśmy odwiedzić południowe Włochy. Niestety pogoda po raz kolejny postanowiła zrobić nam psikusa – po kilkunastu minutach od przybycia do Alberobello zaskoczyła nas ogromna ulewa, temperatura momentalnie spadła o kilkanaście stopni… i postanowiliśmy jechać dalej. Także chyba musimy tam wrócić na dłuższą sesję zdjęciową!




Kolejne trzy noce spędziliśmy w Monopoli. To kolejne urokliwe miasteczko południowych Włoch, z mnóstwem knajp i pięknych uliczek. Zresztą sami zobaczcie:





Ostatni wieczór spędziliśmy w Polignano a Mare. TO piękne, włoskie miasteczko oddalone o dosłownie kilka kilometrów od Monopoli i wygląda jak z pocztówki. Niewielka plaża otoczona jest wysokimi skałami, na których wybudowano wysokie kamienice zrobiła na nas naprawdę ogromne wrażenie, podobnie jak wąskie uliczki i małe lokalne sklepiki z włoskimi wyrobami handmade.







Podsumowując… Apulia to piękny włoski region i właściwie każde miasteczko ma w sobie coś niesamowitego. Można tam spacerować godzinami, w międzyczasie delektując się pysznym włoskim jedzeniem i popijając domowe wino. Czasem tylko przydałaby się do tego znajomość włoskiego 🙂 być może kiedyś jeszcze tu zajrzymy na kilka dni, aby ponownie poczuć ten klimat!